pur86
09-11-2008, 11:57
Witam wszystkich
Niedawno w swoim mondku (MK1 96r 1,8 Zetec lpg) wymieniłem silnik. Czynności tej dokonywał mój znajomy mechanik (solidny i bardzo uczciwy człowiek) W momencie odbioru mechanik polecił wizytę u elektryka - w celu ustawienia zapłonu i sprawdzenia przepływomierza (z podłączonym silnik nierówno wchodził na obroty) oraz u gaziarza, na gazie strasznie się dusił. Poza tymi mankamentami silnik na benzynie - ku mojemu zdziwieniu chodził naprawdę bardzo cicho, równo i co najważniejsze mocy miał tyle ile mieć powinien. Na początek więc pojechałem do gaziarza (typek jeżdżący mondkiem Mk2 1,8 lpg, juz kiedys regulował mi instalację na starym silniku) Po auto podjechałem dnia następnego i... SZOK!!!, gaziarz mówi żebym sobie poszukał innego silnika bo ten się do niczego nie nadaje pokazując na karteczce 4cmx4cm kompresje na cylindrach gdzie pierwsze 2 mają po 13, 3 - 7 a na czwartym - 4!!! Zdołowany zapłaciłem za sprawdzenie 80zł i odjechałem. I tu doznałem drugiego szoku, po odpaleniu silnik telepał, stał się głośny, w środku wszystko drgało a o mocy nawet nie ma co mówić - osiągi na poziomie malucha - DOSŁOWNIE, po przerzuceniu na gaz pojawiły się strzały, których NIGDY wcześniej nie było. Podjechałem więc do mechanika - coś tam posprawdzał, wymieniliśmy świece i przewody, trochę sie poprawiło - odzyskał częściowo mocy, ustały drgania i troszkę się uciszył ale to i tak nie było to co przed wizytą u gazownika. Mechanik stwierdził, że silnik "wygląda" na zdrowy i żebym podjechał do elektryka. Elektryk - po opisaniu sprawy nic nie sprawdzając powiedział że z tym to trzeba do mechanika, rozebrać silnik przygotowując się na duże koszty.
I co tu zrobić? czy jest szansa (w miarę tanim kosztem) na uratowanie tego silnika czy lepiej dać sobie spokój? Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji i wie co może być przyczyną, ja już powoli opadam z sił na myśl o tym wszystkim.
Niedawno w swoim mondku (MK1 96r 1,8 Zetec lpg) wymieniłem silnik. Czynności tej dokonywał mój znajomy mechanik (solidny i bardzo uczciwy człowiek) W momencie odbioru mechanik polecił wizytę u elektryka - w celu ustawienia zapłonu i sprawdzenia przepływomierza (z podłączonym silnik nierówno wchodził na obroty) oraz u gaziarza, na gazie strasznie się dusił. Poza tymi mankamentami silnik na benzynie - ku mojemu zdziwieniu chodził naprawdę bardzo cicho, równo i co najważniejsze mocy miał tyle ile mieć powinien. Na początek więc pojechałem do gaziarza (typek jeżdżący mondkiem Mk2 1,8 lpg, juz kiedys regulował mi instalację na starym silniku) Po auto podjechałem dnia następnego i... SZOK!!!, gaziarz mówi żebym sobie poszukał innego silnika bo ten się do niczego nie nadaje pokazując na karteczce 4cmx4cm kompresje na cylindrach gdzie pierwsze 2 mają po 13, 3 - 7 a na czwartym - 4!!! Zdołowany zapłaciłem za sprawdzenie 80zł i odjechałem. I tu doznałem drugiego szoku, po odpaleniu silnik telepał, stał się głośny, w środku wszystko drgało a o mocy nawet nie ma co mówić - osiągi na poziomie malucha - DOSŁOWNIE, po przerzuceniu na gaz pojawiły się strzały, których NIGDY wcześniej nie było. Podjechałem więc do mechanika - coś tam posprawdzał, wymieniliśmy świece i przewody, trochę sie poprawiło - odzyskał częściowo mocy, ustały drgania i troszkę się uciszył ale to i tak nie było to co przed wizytą u gazownika. Mechanik stwierdził, że silnik "wygląda" na zdrowy i żebym podjechał do elektryka. Elektryk - po opisaniu sprawy nic nie sprawdzając powiedział że z tym to trzeba do mechanika, rozebrać silnik przygotowując się na duże koszty.
I co tu zrobić? czy jest szansa (w miarę tanim kosztem) na uratowanie tego silnika czy lepiej dać sobie spokój? Może ktoś z Was był w podobnej sytuacji i wie co może być przyczyną, ja już powoli opadam z sił na myśl o tym wszystkim.