bambus
08-04-2012, 17:03
Witam wszystkich.
Zawitałem do klubu niedawno, bo chcę kupić samochód, a na pierwszym miejscu w rankingu poszukiwanych jest Mondeo IV
Ostatnio byłem sprawdzić ogłoszenie w Legnicy. (Nie będę podawał linka, bo to akurat nie Mondeo). Samochód sprowadzany. Miał*być sprzedawany przez osobę prywatną, silnik nie myty, itp. Na miejscu okazało się, że auto stoi w komisie, a silnik i wnętrze wypucowane że hej. Dodatkowo dane z ogłoszenia niespecjalnie pasowaly do oferowanego samochodu (inny przebieg, brak czujników parkowania itp). Wisienką na tym torciku bylo dla mnie to, że auto było bez ubezpieczenia (bez blach), więc jazdę próbną można bylo zrobić tylko na placu komisowym:)). Z założenia chciałem tym samochodem wrocić do domu (mówiłem o tym przez telefon) więc spytałem jak miałbym to zrobić skoro samochód nie ma przeglądu, ubezpieczenia i blach (tymczasowe po sprowadzeniu straciły ważność). Handlarz zaoferowal ubezpieczenie na VIN (podobno niektóre firmy ubezpieczeniowe mają*taką opcję) na mój koszt oczywiście, i powrót na niemieckich albo holenderskich blachach (do wyboru:))
Dodatkowo umowa sprzedaży miała być nie z nim, tylko z Niemcem (niby, że kupione bez pośrednika).
Jak dla mnie śmierdziało przekrętem na kilometr więc podziękowałem grzecznie i wróciłem do domu swoim starym Nissanem.
A potem zacząlem się trochę*dowiadywać i okazało się, że to standardowa procedura wśród handlarzy. Większość oferuje takie warunki (mówię o tym ubezpieczeniu na VIN (na własny koszt), lipne blachy na powrót i umowę z Niemcem, którego na oczy nie widziałeś). Mało tego - po kupieniu takiego wozu z dużym prawdopodobieństwem z jakiś czas zapuka do Ciebie urząd skarbowy, bo najprawdopodobniej dane Niemca z umowy są*wzięte z książki telefonicznej, a samochód został kupiony w Niemczech na lipną firmę więc ma niezapłacony VAT (stąd najczęściej korzystna cena).
A po powrocie zadzwonił*do mnie szwagier, z ktorym oglądalem to auto i powiedział, że właśnie obejrzał na TVN Turbo program, w którym policjanci wypowiadali się o tych ubezpieczeniach na VIN - często łapią kierowców co się*dali skusić na taki numer. Dla policji ubezpieczenie na VIN nie istnieje - a auto bez blach i przeglądu nie powinno być dopuszczone do ruchu. Konsekwencje bolesne.
Wyleczylem się z chęci kupienia sprowadzanego samochodu. Chyba, że się sam wybiorę i będę miał pewność, co kupuję, lub znajdę pośrednika godnego zaufania (z polecenia).
Od jakiegoś czasu (po opisanej powyżej przygodzie już raczej z przyzwyczajenie) obserwuję ogloszenia z Poznania.
http://allegro.pl/show_item.php?item=2221475500
Ktoś z okolic zna może tego sprzedającego? Sprowadza do 2 aut na miesiąc, dość regularnie i nie kryje się z tym że handluje (kiedyś z nim rozmawiałęm telefonicznie). Co sądzicie o samym aucie?
Przy okazji wszystkim życzę Wesołych Swiąt.
Zawitałem do klubu niedawno, bo chcę kupić samochód, a na pierwszym miejscu w rankingu poszukiwanych jest Mondeo IV
Ostatnio byłem sprawdzić ogłoszenie w Legnicy. (Nie będę podawał linka, bo to akurat nie Mondeo). Samochód sprowadzany. Miał*być sprzedawany przez osobę prywatną, silnik nie myty, itp. Na miejscu okazało się, że auto stoi w komisie, a silnik i wnętrze wypucowane że hej. Dodatkowo dane z ogłoszenia niespecjalnie pasowaly do oferowanego samochodu (inny przebieg, brak czujników parkowania itp). Wisienką na tym torciku bylo dla mnie to, że auto było bez ubezpieczenia (bez blach), więc jazdę próbną można bylo zrobić tylko na placu komisowym:)). Z założenia chciałem tym samochodem wrocić do domu (mówiłem o tym przez telefon) więc spytałem jak miałbym to zrobić skoro samochód nie ma przeglądu, ubezpieczenia i blach (tymczasowe po sprowadzeniu straciły ważność). Handlarz zaoferowal ubezpieczenie na VIN (podobno niektóre firmy ubezpieczeniowe mają*taką opcję) na mój koszt oczywiście, i powrót na niemieckich albo holenderskich blachach (do wyboru:))
Dodatkowo umowa sprzedaży miała być nie z nim, tylko z Niemcem (niby, że kupione bez pośrednika).
Jak dla mnie śmierdziało przekrętem na kilometr więc podziękowałem grzecznie i wróciłem do domu swoim starym Nissanem.
A potem zacząlem się trochę*dowiadywać i okazało się, że to standardowa procedura wśród handlarzy. Większość oferuje takie warunki (mówię o tym ubezpieczeniu na VIN (na własny koszt), lipne blachy na powrót i umowę z Niemcem, którego na oczy nie widziałeś). Mało tego - po kupieniu takiego wozu z dużym prawdopodobieństwem z jakiś czas zapuka do Ciebie urząd skarbowy, bo najprawdopodobniej dane Niemca z umowy są*wzięte z książki telefonicznej, a samochód został kupiony w Niemczech na lipną firmę więc ma niezapłacony VAT (stąd najczęściej korzystna cena).
A po powrocie zadzwonił*do mnie szwagier, z ktorym oglądalem to auto i powiedział, że właśnie obejrzał na TVN Turbo program, w którym policjanci wypowiadali się o tych ubezpieczeniach na VIN - często łapią kierowców co się*dali skusić na taki numer. Dla policji ubezpieczenie na VIN nie istnieje - a auto bez blach i przeglądu nie powinno być dopuszczone do ruchu. Konsekwencje bolesne.
Wyleczylem się z chęci kupienia sprowadzanego samochodu. Chyba, że się sam wybiorę i będę miał pewność, co kupuję, lub znajdę pośrednika godnego zaufania (z polecenia).
Od jakiegoś czasu (po opisanej powyżej przygodzie już raczej z przyzwyczajenie) obserwuję ogloszenia z Poznania.
http://allegro.pl/show_item.php?item=2221475500
Ktoś z okolic zna może tego sprzedającego? Sprowadza do 2 aut na miesiąc, dość regularnie i nie kryje się z tym że handluje (kiedyś z nim rozmawiałęm telefonicznie). Co sądzicie o samym aucie?
Przy okazji wszystkim życzę Wesołych Swiąt.