Zamieszczone przez dalecooper
Podepnę się pod temat bo trochę podobne pytanie mam:
mam do kupienia mondeo mkIII kombi 2004 r. od człowieka, którego słowo drożej cenię niż pieniądze - jednak pomyślałem, że przecież nawet dbający o auto właściciel nie o wszystkich wadach musi wiedzieć, więc na wszelki wypadek podjechaliśmy do ASO na przegląd. Zrobili m.in. grubość lakieru i wyszło dosyć zaskakująco:
prawy przód błotnik średnia 300
prawy przód drzwi średnia 270
prawy tył drzwi średnia 220 (rozpiętość od 187 do 347!)
prawy tył błotnik średnia 320
tylna klapa średnia 270
lewy bok podobnie jak prawy
przednia klapa średnia 280
dach średnia 220
Na całym aucie najmniejsza wartość jaka była to 184 i to była jedyna poniżej 200. Wiele pomiarów ponad 300, a maksymalny 364.
Właściciel jest pierwszy, auto kupione w salonie. Zakładam, że nie było bite. Pytanie: skąd mogą być takie rozbieżności? Nawet jeśli auto byłoby drugi raz polakierowane w salonie to powinni o tym poinformować przy sprzedaży (nie zrobili tego). Nawet jeśli nie poinformowali, to grubość mogłaby być duża, ale przynajmniej w miarę 'stabilna' na całym aucie - w okolicach 230, prawda?
Zupełnie nie wiem co o tym myśleć - auto ma sporo przetarć, ze dwa wgniecenia - normalne użytkowanie. Nawet gdyby było bite to przecież nie z 4 stron tak, żeby grubość na każdym elemencie była różna od kolejnej?
Będę wdzięczny za pomysły.
Da się może jakoś sprawdzić teraz (po 6 latach od zakupu) jaką grubość miało przy sprzedaży?
Z ciekawości przyłożyliśmy w ASO miernik do nowego Mundka w 3 punktach no i wyszło różnie, ale w miarę stabilnie: 120, 140, 135.
Ktoś z Was w ogóle mierzył grubość w nowo kupionym aucie? Powiem, że do głowy by mi to nie przyszło, ale może jednak warto.
Marcin