Witam serdecznie, mam do Was pytanie laika (jak zawsze )
w moim Mondziaku 2,0 TDDI już podczas przedświątecznych mrozów były problemy z zapalaniem - kręciłem go kilkanaście razy po kilkadziesiąt sekund aby w ogóle zaczął "kaszleć". Wymieniłem świece żarowe, jednak teraz przy tych mrozach (wielkopolska, w nocy około -20) rano także mam problemy z zapalaniem. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest zima Wydaje mi się, że wina leży po stronie akumulatora - być może nie dogrzewa świec? I stąd moje pytanie: jak skutecznie nagrzewać świece żarowe (aby ich przy okazji nie spalić ) Czy przekręcać kluczyk w pozycję 2 (zapalają się kontrolki) i tak pozostawić na kilkadziesiąt sekund, czy czekać tylko aż zgaśnie sprężynka i powtarzać kilka razy ? Pytam ponieważ zauważyłem, że sprężynka nie świeci się za każdym razem krócej, różnica jest dopiero kiedy kilka razy pomęczę rozrusznik po kilkadziesiąt sekund - wtedy kontrolka świec gaśnie wyraźnie trochę szybciej. Domyślam się, że takie katowanie co rano autu nie służy, dlatego chciałbym, przy Waszej pomocy, chociaż zminimalizować skale codziennej porażki