texasbbq
11-11-2013, 18:43
Witam,
od ładnych kilku miesięcy szukałem odpowiedniej Vki dla siebie. No i kupiłem wczoraj... Ale jak to z nowymi nabytkami bywa nie obędzie się bez problemów wstępnych...
Otóż tak. Jak wczoraj byłem oglądać auto sprzedający miał wyciągnięty akumulator (podobno nowy na gwarancji). Wsadziłem baterię i chce "zagadać". A tu lipa. Rozrusznik nie kręci. No więc pomyślałem, że po podłączeniu kabli puknę w niego ze dwa razy i odżyje. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Po podłączeniu kabli rozruchowych jedno puknięcie z przedłóżki klucza nasadowego i odpalił. Ale od początku nie podobało mi się jak kręci... Tak czy siak zapłaciłem i pojechałem do domu - zrobiłem około 150km więc bateria jako tako się naładowała.
Dziś cały dzień jeździłem nim i w zasadzie wszystko było ok ale ten rozrusznik dalej mi nie pasował... Kręcił ale nie tak jakby się chciało. Po powrocie z ostatniego wyjazdu w dniu dzisiejszym chciałem przeparkować auto a tu zonk. Rozrusznik ani drgnie. Myśle trik z kluczem zadziała po raz drugi... Ale niee, nie tym razem. Bezpieczniki sprawdzone, po przekręceniu kluczyka na rozruch jakbym nie słyszał standardowego "pyknięcia" mówiącego o kaputnientym rozruszniku.
I teraz pytanie, jutro zabieram się do wyciągania tego cholernika ale przed tym chciałem się upewnić jak to wygląda w pewnej kwestii. Otóż wracając do tego akumulatora jak bardzo "żywy" musi być by zakręcić. Kiedyś słyszałem jakiś mit o zapalającej się kontrolce ABS przy rozruchu itd.. No i jak wygląda sprawa z przekaźnikami które dokładnie odpowiadają za rozruch? Tylko nr 4 pod machą czy coś jeszcze? Bo coś mi mówi, że nie jest to wina rozrusznika...
pzdr.
od ładnych kilku miesięcy szukałem odpowiedniej Vki dla siebie. No i kupiłem wczoraj... Ale jak to z nowymi nabytkami bywa nie obędzie się bez problemów wstępnych...
Otóż tak. Jak wczoraj byłem oglądać auto sprzedający miał wyciągnięty akumulator (podobno nowy na gwarancji). Wsadziłem baterię i chce "zagadać". A tu lipa. Rozrusznik nie kręci. No więc pomyślałem, że po podłączeniu kabli puknę w niego ze dwa razy i odżyje. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Po podłączeniu kabli rozruchowych jedno puknięcie z przedłóżki klucza nasadowego i odpalił. Ale od początku nie podobało mi się jak kręci... Tak czy siak zapłaciłem i pojechałem do domu - zrobiłem około 150km więc bateria jako tako się naładowała.
Dziś cały dzień jeździłem nim i w zasadzie wszystko było ok ale ten rozrusznik dalej mi nie pasował... Kręcił ale nie tak jakby się chciało. Po powrocie z ostatniego wyjazdu w dniu dzisiejszym chciałem przeparkować auto a tu zonk. Rozrusznik ani drgnie. Myśle trik z kluczem zadziała po raz drugi... Ale niee, nie tym razem. Bezpieczniki sprawdzone, po przekręceniu kluczyka na rozruch jakbym nie słyszał standardowego "pyknięcia" mówiącego o kaputnientym rozruszniku.
I teraz pytanie, jutro zabieram się do wyciągania tego cholernika ale przed tym chciałem się upewnić jak to wygląda w pewnej kwestii. Otóż wracając do tego akumulatora jak bardzo "żywy" musi być by zakręcić. Kiedyś słyszałem jakiś mit o zapalającej się kontrolce ABS przy rozruchu itd.. No i jak wygląda sprawa z przekaźnikami które dokładnie odpowiadają za rozruch? Tylko nr 4 pod machą czy coś jeszcze? Bo coś mi mówi, że nie jest to wina rozrusznika...
pzdr.