uszat
11-12-2006, 11:18
Witam, zwracam sie do Was bo sam juz zglupialem i nie wiem na co mam sie nastawiac. Problem byl poruszany w podobnej plaszczyznie jednak nie znalazlem niczego o swoim przypadku. A wiec przechadzac do meritum:
Rok temu w listopadzie zmienialem sprezyny na cieco nizsze. Wszystko ladnie i pieknie. Nie ustawilem zbierzznosci bo jakos mi sie zapomnialo po tygodniu;)
W lutym tego roku zaczelo mi stukac cos w lewym kole przy skrecaniu. Siup, tup i trzeba bylo wymianic lozysko co tez uczynilem. W Marcu mialem przeglada i niestety bylem zmuszony do wymiany hamulcow i to calosci (tarcze, klocki, bebny, szczeki, przewody, cylinderki, etc.) o kosztach nawet nie pisze bo mi sie az w glowie kreci. I wszystko bylo ladnie do Wrzesnia kiedy to nagle przy predkosci powyzej 100/110 w czysie hamowania kierownica drzy jak oszalala, pozatem przy lekkim hamowaniu ciagnie troche w lewo. Jezdze z tym tak do listopada ale w koncu zaszedlem do warsztatu, z racji tego ze nie znajduje sie na terenie naszego pieknego kraju i nie mam mozliwosci pogrzebania samemu. Po podniesieniu okazuje sie ze tuleki prawego wahacza sa w oplakanym stanie a lewy juz tez jest wytrzaskany. Mily pan proponuje wymiane na co sie niestety musze zgodzic. Wymianiaja mi wahacze. A tu po tygodniu klops, wyzezdzam na autostradke, cisne 120...hamuje i to samo wibruje sobie kiera jak zdurniala. Obled!
Wlasnie odstawilem auto do tego samego warsztatu i "maja mi to sprawdzic" ale nie widzi mi sie wydawac kolejnej kasy na kolejna durna usterke. Z reszta ja do nich poszedlem wolasnie z tym problemem, wydalem 300€ a problem jest dalej.
A teraz prosze o jekies sugestie, wiem ze jest tu paru mechanikow. Co to moze byc. Podejzewam tarcze ale gosc mi wciska ze w tak krotkim czasie to niemozliwe. Moze prawe lozysko, bo cos slysze takie lekkie delikatne buuu przy 50kmh, ale to raczej nie to. Predzen tlumik ktpry rok temu wymianilem a jest pusty wiec sobie pobukuje.
Czekam na pomocna dlon.
Rok temu w listopadzie zmienialem sprezyny na cieco nizsze. Wszystko ladnie i pieknie. Nie ustawilem zbierzznosci bo jakos mi sie zapomnialo po tygodniu;)
W lutym tego roku zaczelo mi stukac cos w lewym kole przy skrecaniu. Siup, tup i trzeba bylo wymianic lozysko co tez uczynilem. W Marcu mialem przeglada i niestety bylem zmuszony do wymiany hamulcow i to calosci (tarcze, klocki, bebny, szczeki, przewody, cylinderki, etc.) o kosztach nawet nie pisze bo mi sie az w glowie kreci. I wszystko bylo ladnie do Wrzesnia kiedy to nagle przy predkosci powyzej 100/110 w czysie hamowania kierownica drzy jak oszalala, pozatem przy lekkim hamowaniu ciagnie troche w lewo. Jezdze z tym tak do listopada ale w koncu zaszedlem do warsztatu, z racji tego ze nie znajduje sie na terenie naszego pieknego kraju i nie mam mozliwosci pogrzebania samemu. Po podniesieniu okazuje sie ze tuleki prawego wahacza sa w oplakanym stanie a lewy juz tez jest wytrzaskany. Mily pan proponuje wymiane na co sie niestety musze zgodzic. Wymianiaja mi wahacze. A tu po tygodniu klops, wyzezdzam na autostradke, cisne 120...hamuje i to samo wibruje sobie kiera jak zdurniala. Obled!
Wlasnie odstawilem auto do tego samego warsztatu i "maja mi to sprawdzic" ale nie widzi mi sie wydawac kolejnej kasy na kolejna durna usterke. Z reszta ja do nich poszedlem wolasnie z tym problemem, wydalem 300€ a problem jest dalej.
A teraz prosze o jekies sugestie, wiem ze jest tu paru mechanikow. Co to moze byc. Podejzewam tarcze ale gosc mi wciska ze w tak krotkim czasie to niemozliwe. Moze prawe lozysko, bo cos slysze takie lekkie delikatne buuu przy 50kmh, ale to raczej nie to. Predzen tlumik ktpry rok temu wymianilem a jest pusty wiec sobie pobukuje.
Czekam na pomocna dlon.