Yarcioo
19-05-2007, 13:39
Odebrałem swojego mondka z serwisu po spotkaniu z sarenką na drodze (2 raz wciągu 2 miesięcy). :los:
Wymieniana była m.in maska i zderzak oczywiście z lakierowaniem.
W kosztorysie z PZU napisane lakierowanie z efektem optycznym.
Kolor mojego mondka to ink blue - taki atramentowy ciemny niebieski.
Wieczorem lub gdy jest pochmurne niebo w dzień widać wyraźnie, gdy patrzę na maskę z góry jest ona jasniejsza od lewego fabrycznie lakierowanego błotnika.
To samo z prawym błotnikiem lakierowanym po pierwszym moim starciu ze zwierzem. Patrząc na niego pod pewnym kontem widać wyraźnie, że kolor różni się od prawych drzwi.
Teraz ten prawy za pierwszym razem malowany błotnik, właśnie pasuje bardziej do tej nowomalowanej maski.
W słońcu albo pod innymi kątami, z większej odległości różnic nie widać.
Jednak za każdym razem gdy wsiadam za kierownicę widzę różnicę koloru maski i lewego błotnika.
I to nie daje mi spokoju :zaklopotanie:
Wiem, że w serwisie się starali. Wszystko ładnie zrobione, w krótkim terminie mimo pełnego placu oczekujących w kolejce. Wszystkie uszkodzone elementy nowe, ładnie zamontowane i spasowane.
Czyżby to malowanie to jakaś bariera nie do pokonania nawet przez autoryzowany serwis blacharsko-lakierniczy?
Wiem, że ten lakier ma taką cechę, że przybiera różne odcienie w zalezności od oświetlenia i kąta patrzenia.
Ale np, tylny zderzak po pęknięciu i drobnym otarciu naprawiałem we własnym zakresie i malował mi go "lakiernik garażowy".
Żadnych różnic nie da się zauważyć, a całość wraz z klejeniem i materiałem lakierniczym kosztowała mnie 200 zł i zgrzewkę piwa.
:)
Stąd moje pytanie:
Czy w to jest jakiś szczególny problem, czy ktoś potrafi lepiej a ktoś gorzej dobrać kolory i pomalować auto?
Pozdrawiam,
Wymieniana była m.in maska i zderzak oczywiście z lakierowaniem.
W kosztorysie z PZU napisane lakierowanie z efektem optycznym.
Kolor mojego mondka to ink blue - taki atramentowy ciemny niebieski.
Wieczorem lub gdy jest pochmurne niebo w dzień widać wyraźnie, gdy patrzę na maskę z góry jest ona jasniejsza od lewego fabrycznie lakierowanego błotnika.
To samo z prawym błotnikiem lakierowanym po pierwszym moim starciu ze zwierzem. Patrząc na niego pod pewnym kontem widać wyraźnie, że kolor różni się od prawych drzwi.
Teraz ten prawy za pierwszym razem malowany błotnik, właśnie pasuje bardziej do tej nowomalowanej maski.
W słońcu albo pod innymi kątami, z większej odległości różnic nie widać.
Jednak za każdym razem gdy wsiadam za kierownicę widzę różnicę koloru maski i lewego błotnika.
I to nie daje mi spokoju :zaklopotanie:
Wiem, że w serwisie się starali. Wszystko ładnie zrobione, w krótkim terminie mimo pełnego placu oczekujących w kolejce. Wszystkie uszkodzone elementy nowe, ładnie zamontowane i spasowane.
Czyżby to malowanie to jakaś bariera nie do pokonania nawet przez autoryzowany serwis blacharsko-lakierniczy?
Wiem, że ten lakier ma taką cechę, że przybiera różne odcienie w zalezności od oświetlenia i kąta patrzenia.
Ale np, tylny zderzak po pęknięciu i drobnym otarciu naprawiałem we własnym zakresie i malował mi go "lakiernik garażowy".
Żadnych różnic nie da się zauważyć, a całość wraz z klejeniem i materiałem lakierniczym kosztowała mnie 200 zł i zgrzewkę piwa.
:)
Stąd moje pytanie:
Czy w to jest jakiś szczególny problem, czy ktoś potrafi lepiej a ktoś gorzej dobrać kolory i pomalować auto?
Pozdrawiam,