karol
18-08-2009, 21:57
Witam! Jakiś czas temu po kilku (niezbyt owocnych) próbach reanimacji "skrzypiącego" silnika dmuchawy nawiewu (czyszczenie, smarowanie itd.) doszło do małej katastrofy: wyrobione przez częsty demontaż/montaż mocowanie dmuchawy puściło, wskutek czego wiatrak rozsypał się w drobny pył. W trakcie usuwania szkód zaniepokoiło mnie, że na podłogę wypadło zaledwie kilka połamanych łopatek, podczas gdy w wiatraku pozostała ich mniej niż połowa. Po zamontowaniu "nowej" - szrotowej dmuchawy szum wiatru cieszy ucho, lecz wcześniejsze obawy potwierdziły się - nawiew okazał się ledwo wyczuwalny, nawet na najwyższej prędkości. Jedyne (chyba) logiczne wytłumaczenie to obecność tych nieszczęsnych resztek łopatek gdzieś na początku drogi powietrza z dmuchawy do wylotów.
I wreszcie pytanie: czy ktoś ma pomysł, jak wygrzebać szczątki łopatek z otchłani kanałów wentylacyjnych bez rozbierania całej deski rozdzielczej? Czy np. wymontowanie nagrzewnicy od spodu (zakładam, że jest to możliwe) powinno "otworzyć drogę" do prawdopodobnego miejsca zalegania łopatek? Z góry dziękuję za wszelkie sugestie.
I wreszcie pytanie: czy ktoś ma pomysł, jak wygrzebać szczątki łopatek z otchłani kanałów wentylacyjnych bez rozbierania całej deski rozdzielczej? Czy np. wymontowanie nagrzewnicy od spodu (zakładam, że jest to możliwe) powinno "otworzyć drogę" do prawdopodobnego miejsca zalegania łopatek? Z góry dziękuję za wszelkie sugestie.